Jacek Szynkarczuk

Mówi o sobie, że jest szczęściarzem. Jego obrazy zdobią ściany niejednej galerii sztuki, pojawiają się w domach aukcyjnych. Zanim wykona pierwszy szkic długo się zastanawia. Przewodnikiem po wyimaginowanym świecie jest dla niego wyobraźnia. Chwila ciszy, notes i kilka kresek. Tak Jacek Szynkarczuk, wschodząca gwiazda realizmu magicznego, zaczyna każdy dzień.

Artysta urodził się na początku marca 1979 roku w Zamościu. Już w dzieciństwie największą przyjemnością okazuje się dla niego rysunek, nauka w Państwowym Liceum Plastycznym nie jest dla nikogo z rodziny zaskoczeniem. Kilka lat miesięcy później, w październiku 1999 roku Szynkarczuk otrzymuje indeks Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Pod okiem Jerzego Nowakowskiego tworzy gliniane odlewy, które z czasem staną się rzeźbami. W 2002 roku artysta dostaje się na międzywydziałowe studia pedagogiczne. W wolnych chwilach sporo rysuje, jego prace mają wiele wspólnego z surrealizmem. Już wtedy Szynkarczuk zwraca uwagę na szczegóły, dba, by jego sztuka wywoływała tylko pozytywne emocje. Stanowi remedium na problemy, zgiełk i hałas. W 2005 roku malarz pojawia się na pierwszej z wielu ekspozycji. „Polscy Artyści Plastycy Dzieciom” otrzymują wiele pozytywnych recenzji. Do najważniejszych wystaw Jacek Szynkarczuk zalicza też pierwszą indywidualną wystawę w Skawinie, surrealistyczne „Trzy wzgórza” i prezentowane w jednej z warszawskich galerii „Szepty ciszy”. Artysta dwukrotnie prezentuje swoje dzieła w ramach „Nocy muzeów”, jednak największą popularność przynosi mu „Magiczna Legnica”. Wyjątkowy projekt, do którego zostają zaproszeni cenieni polscy surrealiści ma wypromować miasto. Jacek Szynkarczuk umieszcza obok wyimaginowanych postaci znane w Legnicy budynki. Malarz najchętniej wykonuje wielkoformatowe płótna, sztuka stanowi dla niego inną rzeczywistość, dzięki niej odkrywa nowe, nieznane światy. Cechy charakterystyczne? Dużo wolnych przestrzeni, wolno stojące drzewa, porośnięte mchem skały, tajemnicze przedmioty, dla których inspirację stanowią obrazy Zdzisława Beksińskiego. Jacek Szynkarczuk należy do artystów mających przed sobą ciekawą przyszłość. Twórcą, dla którego sztuka jest namiętnością, nie wyobraża sobie bez niej życia.

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji można znaleźć w naszej "Polityce Cookies".