Igor Mitoraj. Współczesny Michał Anioł.

2022-02-27
W jego życiu rządzi przypadek. Najpierw chce zostać aktorem, potem postanawia zająć się malarstwem. Dopiero gdy widzi chropowaty nieoszlifowany blok marmuru, zaczyna wierzyć, że może zostać rzeźbiarzem. Igor Mitoraj bywa nazywany znawcą antyku, nie przepada za współczesną sztuką, której jak mawia, nie rozumie.

Urodził się 26 marca 1944 roku w niewielkiej miejscowości Oederan blisko Drezna. Nigdy nie pozna ojca, może z tego powodu czuje się wyobcowany. Nie potrafi znaleźć wspólnego języka z 5 rodzeństwa, niewiele łączy go z ojczymem, po którym otrzymuje nazwisko. Takich przypadków w życiu Igora jest znacznie więcej. Ma zostać chemikiem, to pewny zawód, jednak rezygnuje. W ostatniej chwili, w tajemnicy przed rodziną, składa papiery do liceum plastycznego w Bielsku - Białej.

Już od pierwszych dni w szkole czuje się fantastycznie, wreszcie bez żadnych konsekwencji może zatracać się w swoim świecie. Sporo maluje, coraz bardziej pociąga go film. Przygotowuje się do egzaminów w łódzkiej Filmówce, „śpi w zamkniętej szafie”. Na przesłuchaniach pojawia się dwukrotnie, ale nie otrzymuje wymarzonego indeksu. Przez chwilę zastanawia się co dalej. Wreszcie, pod wpływem impulsu, jedzie do Krakowa. Tam, w Akademii Sztuk Pięknych poznaje Tadeusza Kantora, który uczy go rozumieć sztukę. Mitoraj o Kantorze: „Kantor jest dla przyszłego twórcy niczym latarnia morska. Uczy go patrzenia na dzieło sztuki, mówi o współczesnych artystach (…) o kubistach, dadaistach, surrealistach, malarzach metafizycznych, aż po twórców op - artu”.

Po raz pierwszy odkąd poszedł na studia Igor ma plan. Zamierza zostać w Krakowie, jednak Kantor nie podziela jego entuzjazmu. Głośno mówi to co myśli. „Tutaj nie ma dla ciebie miejsca. Musisz wyjechać, musisz zaczepić się w którejś ze stolic sztuki, jeśli chcesz sobie zapewnić przyszłość. Masz szansę, przecież nie chcesz pozostać kimś anonimowym”. Po latach rzeźbiarz przyzna rację mistrzowi, na razie nie ma szans zrealizować tych planów.

Wyrusza do Paryża, gdzie mieszka jego ojciec. Chce z nim porozmawiać, ostatecznie zmienia plany. Rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu, studiuje na École des Beaux - Arts. Początki nie należą do najłatwiejszych, aby się utrzymać Igor chwyta się różnych prac; bywa tragarzem, fotografem, zostaje statystą filmach.

W końcu stać go na kupno niewielkiej ilości brązu, odlewa z niego kilka małych rzeźb, które trafiają do galerii La Hune. Właściciel galerii jest zachwycony, nigdy nie widział podobnych prac. Monumentalne, smutne postacie z bandażami, ranami na wielu osobach robią wrażenie. Mitoraj: „Bandaże w moim poczuciu symbolizują jak gdyby osłonę przed rzeczywistością, która od najmłodszych lat wydawała mi się głęboko wroga”.

Wkrótce rzeźbiarz otrzymuje propozycję nie do odrzucenia: galerzysta oferuje mu pierwszą indywidualną wystawę. Igor zgadza się, jest podniecony, stale towarzyszy mu lęk. Jednak gdy widzi blok marmuru zastyga w bezruchu. Po latach przyzna: „rzeźba jest moim przeznaczeniem”. Dodaje: „Kiedy odczuwam potrzebę tworzenia, rzeźby pojawiają się we mnie same, ja zaś staję się narzędziem, czy inaczej mówiąc medium, za którego pośrednictwem nabierają one kształtu, stają się realnym bytem”.

Ekspozycja okazuje się sukcesem, za zarobione pieniądze Mitoraj jedzie do Meksyku. Podróże, to obok motoryzacji i sztuki największa pasja rzeźbiarza. W wolnych chwilach podziwia prace Azteków, zachwyca się fakturą, kolorami dzieł. Po kilku tygodniach mężczyzna wraca do Francji, jest już innym człowiekiem. Praktycznie może pomarzyć o wolnych chwilach, z dnia na dzień staje się bardzo rozchwytywanym rzeźbiarzem. Regularnie bywa w Berlinie, Hamburgu, Hadze i Genewie. Pytany o wyjazd, który utkwił mu w pamięci odpowiada jednym słowem: Włochy.

Po raz pierwszy Mitoraj jedzie tam pod koniec lat 70. Ekspozycja przy Placu Hiszpańskim jest spełnieniem jego marzeń. Gdy kilka lat później jego prace znajdują się przed głównym wejściem do British Museum i zostają sprzedane na jednej z nowojorskich aukcji, Igor Mitoraj z miejsca staje się sławny. W jednym z wywiadów przyznaje: „Nie myślałem o karierze. Było to obce mojemu myśleniu i tak jest do dzisiaj. To, czym się zajmuję, nie jest ani zawodem, ani praca, to jest moje życie - codzienne, pochłaniające mnie na tysiąc procent. To jest jakby samotność długodystansowca”.

Rzeźbiarz przyznaje, że bywa zmęczony, dlatego szuka przystani, w której mógłby wypocząć. Kiedy trafia do Pietrasanty nie jest nią oczarowany, dopiero z czasem przekonuje się do legendarnego miejsca; wcześniej pracowali w nim Henry Moore, Marino Marini, a Michał Anioł wybierał najładniejsze bloki marmuru. Mitoraj wyznaje, że Pietrasanta stanowi dla niego raj na ziemi. „To jest mój świat, czuję się tam lepiej niż w salach wystawowych. Wernisaże mnie męczą i wydaje mi się wtedy, jakby chodziło o kogoś innego”.

Zanim rozpocznie prace nad nowym dziełem, Igor Mitoraj uważnie ogląda każdy blok marmuru, podziwia też swoje rzeźby; w pracowni, w której spędza dużo czasu ma kilkadziesiąt najczęściej nieukończonych prac. Gdy 6 października 2014 roku umiera, tłumy jego wielbicieli wyglądają na zdruzgotanych. Rzeźbiarz pozostawił po sobie wiele niezapomnianych dzieł. Być może dlatego niektórzy krytycy i kolekcjonerzy mówią o nim, że jest współczesnym Michałem Aniołem.


Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji można znaleźć w naszej "Polityce Cookies".